(Wojewódzki Dom Kultury w Rzeszowie, 2024)
Po dziesięciu latach istnienia zespołu i regularnego wydawania płyt słuchacze mniej więcej wiedzą, czego się spodziewać po nowym albumie zespołu Eskaubei & Tomek Nowak Quartet. Panowie przekazują swoje wartości wprost, bez nadmiernego kombinowania – czy to tekstowego, czy instrumentalnego. Jubileuszowy album nie redefiniuje formuły przynoszącej do tej pory solidne efekty, ale wprowadza nowe elementy – uzupełniające styl, dodające życia i pozwalające na uniknięcie stagnacji. Moim zdaniem taka właśnie delikatna, ale odczuwalna kalibracja kierunku twórczego przedłuży kreatywne życie zespołu, a przy sprzyjających wiatrach może przynieść nowych fanów.
10/10 stanowi swoistą definicję działalności zespołu Eskaubei & Tomek Nowak Quartet. Wiele tekstów dotyka początków twórczości – zarówno grupy, jak i samego rapera. 10 lat opowiada jej mit założycielski, Święty spokój, dobry vibe jest de facto sformułowaniem muzycznej filozofii bandu, w Nie było tego w planach Eskaubei cieszy się z wykorzystanych możliwości, pomimo przeciwności i niskich szans powodzenia. Hang to z kolei historie spoza sceny – pozdrowienia dla przyjaciół odwiedzanych podczas tras, opis aktywności i praktykowanego harmonogramu dni koncertowych. O ile wielokrotnie mieliśmy okazję poznawać Eskaubeia i kwartet Tomka Nowaka, słuchając „między wierszami”, tak tutaj dostajemy ich charakter i codzienność wyłożoną wprost. Ze zwyczajnie ludzkiego punktu widzenia cieszy, że po trudnym okresie nagrywania Stories About Life And Love z zespołem Skubisz / Lemańczyk Cooperation powróciły do twórczości Eskaubeia optymizm i energia. Gdy słyszeliśmy go ostatnim razem, w tekstach dominowała rezygnacja i smutek. 10/10 jest niemalże celebracją – stonowaną i nienachalną, ale jednak wyraźnie odczuwalną ulgą. Reminiscencje z ostatniej dekady aktywności scenicznej są dla artysty powodem do radości i dumy. Tak jak powinny – człowiek zrobił swoje na tej scenie i ma pełne prawo się tym chlubić.
10/10 to chyba najbardziej chwytliwy i przystępny z albumów grupy. Trzymając się charakteru, którego fundamenty położyły poprzednie płyty, dorzuca on do już głębokiego katalogu lżejsze elementy: dużą ilość damskiego wokalu (w wykonaniu świetnej Aleksandry Tockiej) i bliższe muzyce popularnej brzmienie. Bez obaw – nadal daleko do tandety i żenującej płycizny, za to utwory szybciej chwytają atencję słuchacza. Poprzednie płyty, szczególnie dwie pierwsze, wymagały więcej aktywnego odbioru i najbardziej nadawały się do zaangażowanego słuchania w skupieniu. Tutaj muzyka sama ściąga ucho i utrzymuje uwagę, a żywe granie hip-hopowych loopów przez kwartet daje radochę nawet, jeśli muzyka stanowi jedynie tło innych aktywności.
10/10 zbliża Eskaubeia i kwartet Tomka Nowaka do neosoulu, R&B i rapu znanego z płyt Soulquarians, nieco odchodząc od czystego jazzu. Osobiście uważam to za słuszny ruch i jestem ciekaw dalszych kroków twórczych zespołu. Tylko tego wersu o „storisach makelifeharder” nie mogę przetrawić. Nie jestem fanem używania internetowych trendów i osobowości w sztuce. Obawiam się, że ten przykład może się źle zestarzeć, niczym „damn Daniel” rzucone przez Jaya-Z w Drug Dealers Anonymous.
Adam Tkaczyk