Płyty Recenzja

Ernesto Cervini – Joy

Obrazek tytułowy

(TPR Records, 2022)

Najnowszą produkcję kanadyjskiego perkusisty i kompozytora Ernesto Cerviniego można śmiało uznać za przegląd kanadyjskiej sceny jazzowej. W nagraniu uczestniczyło aż szesnastutamtejszych muzyków, którzy udzielali się wcześniej w różnych projektach lidera – Turboprop, Tune Town czy Tetrahedron. Choć albumy z tej części świata trafiają do szerszej dystrybucji, wciąż jest to środowisko stosunkowo odległe polskim słuchaczom, tym cenniejsza wydaje się opisywana pozycja. Prezentacja możliwości krajan nie była jednak celem autora, przede wszystkim chciał on wyrazić swoją osobliwą fascynację.

„Zaskoczony przez radość” – tak można przetłumaczyć tytuł drugiego utworu z Joy. Przyznam, że w moim przypadku dokładnie tak było. Po przesłuchaniu całego materiału pozostało we mnie bardzo pozytywne wspomnienie ciepłych i nostalgicznych melodii. Sporym zdziwieniem było więc, gdy doczytałem, iż Cervini w pracy nad płytą inspirował się serią kryminalnych książek Inspektor Gamache autorstwa Louise Penny. Wszystkie utwory mają oddawać charakter literackiego świata: bohaterów, ich wzajemnych relacji oraz lokalizacji (Three Pines z pierwszej kompozycji to nazwa fikcyjnej miejscowości, w której działa rzeczony detektyw). Jak czytamy w opisie dystrybutora, dobroć, przyzwoitość, odwaga i miłość, które przenikają te opowieści, poruszyły perkusistę i skłoniły go do skomponowania muzyki.

Owszem, jest tu kilka fragmentów mających w sobie pewien niepokój czy tajemnicę. Zwłaszcza gdy pojawia się intrygujący wokal Alexa Samarasa (The Moth oraz The Beautiful Mystery) podskórnie czuje się pewien lęk. Podobne wrażenie towarzyszy wykonaniom solowym (Clara saksofonistki Tary Davidson, Peter Morrow pianisty Adreana Farrugii i Beauvoir basisty Artiego Rotha), ale dla mnie to za mało, by powiązać Joy z formą słuchowiska oddającego dynamikę rozwiązywania zagadek morderstw. Osobiście traktuję to jako duży walor – pomimo kompletnego braku znajomości fabularnego tła płyty słucha się przyjemnie i chętnie do niej wraca. Natomiast czy muzyka oddaje ducha powieści, to już muszą ocenić miłośnicy serii, których na świecie są ponoć miliony.

Co ciekawe, niezależnie od nagrania Cerviniego, w grudniu miał premierę (niestety jeszcze nie w Polsce) serial telewizyjny Three Pines bazujący na przywołanych książkach. Muzykę (dostępną na platformach streamingowych) powierzono w nim duetowi Toydrum i trzeba przyznać, że jej odsłuch okazuje się zupełnie inny. Oczywiście trudno porównywać oryginalną ścieżkę dźwiękową do koncepcyjnego albumu jazzowego, niemniej zestawienie obu pozycji wypada intrygująco.

Album Joy ukazał się pod szyldem nowej wytwórni Ernesto Cerviniego –Three Pines. Jak widać, książki Louise Penny wpłynęły na jego działalność nie tylko instrumentalno--kompozytorską, ale też wydawniczą. Pomimo tej obsesji perkusista stworzył muzykę oderwaną od kontekstu, a jednocześnie, przybliżającą ducha powieści. To rzadka sztuka, świadcząca o niezwykłej intuicji. Oprócz wysłuchania licznychwykonawców zza oceanu dzięki płycie poznajemy też lepiej ich ambitnego lidera, niestroniącego od podejmowania trudnych wyzwań.

Jakub Krukowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO