Płyty Recenzja

Eduardo Bortolotti – Huapango Nights

Obrazek tytułowy

Soliton, 2020

Jazz z Meksyku? Sama ta fraza już mnie intryguje. A co jeśli band liderem jest skrzypek? Muszę to koniecznie sprawdzić! Eduardo Bortolotti, goszczący od kliku lat w Polsce Meksykanin, nie zabiera nas w eksperymentalną podróż z mariachi w tle, porusza się raczej w dobrze rozpoznanym, bezpiecznym jazzowym mainstreamie – przemycając subtelnie melodie i brzmieniowe akcenty ze swojego kraju. W dźwiękach zapisanych na Huapango Nights spoza powszechnie znanego jazzowego instrumentarium mamy bowiem jaranę (małą meksykańską gitarkę przypominającą ukulele), okarynę i charrascę (instrument z kości ze szczęki konia lub osła), które stanowią intrygujące ozdobniki polsko-meksykańskiego (gdyż w bandzie gra dwóch Polaków) synkopowania. I choćby dla tych nieoczywistych, nieosłuchanych smaczków warto tę płytę sprawdzić.

Sam lider – tu szepnę uczciwie, że próżno doszukiwać się we mnie autorytetu w temacie skrzypiec – całkiem sprawnie roztacza smyczkiem swoją na poły (lub w większym procencie) improwizowaną, międzykulturową opowieść. Bywa szybko, gęsto, agresywnie, ale i legato, romantycznie, cicho. Miejscami muzyka mocno skręca w latynoskie klimaty, ale nie określiłbym tego nagrania jako world music z nutką jazzu, raczej na odwrót. W Huapango Nights podoba mi się więc przede wszystkim pomysł na nagranie, przemyślana dynamika całości i pewne umiarkowanie – zarówno w odniesieniach do meksykańskiego folku, jak i w obrębie partii improwizowanych. Latynosko-jazzowe rytmy zachęcają do tego, by poszaleć, jednak Bortolotti nie usiłuje zasypać słuchacza dźwiękami. Jego skrzypce – nawet w gorętszych fragmentach solówek – nie przytłaczają, a w lekko dancingowych momentach nie wpadają w przesłodzony, ckliwy ton. Jest to po prostu robione z klasą, z dużą świadomością muzyczną, przystępnością i przebojowością.

Pozostaje pogratulować nietuzinkowego muzycznego pomostu polsko-meksykańskiego zarówno Latynosom – grającemu dosłownie pierwsze skrzypce Eduardo Bortolottiemu, Edilsonowi Sanchezowi na basie, Alberto Suazo na „przeszkadzajkach”, jak i polskim instrumentalistom – Mateuszowi Sobiechowskiemu na klawiszach i Bartkowi Staromiejskiemu na bębnach. Nowa jakość to coś, czego szukam w muzyce, a w Huapango Nights bez problemu to znalazłem . Gracias!

Autor: Wojciech Sobczak-Wojeński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO