Płyty Recenzja

Bodek Janke – Song2

Obrazek tytułowy

Dreyer Gaido, 2020

Jazz jest na tyle chłonny, plastyczny i pojemny, że z równym powodzeniem i smakiem można zagrać na jazzowo Barkę (vide Piotr Baron), Skaldów (vide Wojciech Gogolewski Trio) i Britney Spears (vide m.in. Yaron Herman Trio). Nie dziwi mnie zatem, tym bardziej w rzeczywistości popkulturowego recyklingu i zasypu coverów wszelakich, wzięcie na jazzowy warsztat utworów takich jak Take On Me grupy a-ha, What Is Love Haddaway czy Rhythm Is A Dancer Snap!. Może, rzecz jasna, wywołać ironiczny uśmiech, jeśli skonfrontujemy ten wybór z wyznaniem artysty (Bodek Janke), że niektóre utwory „prześladowały go niczym koszmar”, a inne są jego ulubionymi. Mamy wszak na płycie też cover Springsteena (Dancing In The Dark) i standard I Fall In Love Too Easily. Nie wiem, do której kategorii zaliczają się wyżej wymienione (mam swoje przypuszczenia), jednak wszystko to zwiastuje raczej dobrą zabawę w dekonstrukcje znanych melodii z szeroko pojmowanego mainstreamu, a przy okazji dodatkową prezentację kompozycji własnych.

Rozpoczyna „a-ha” – połamane rytmicznie, harmonicznie, ironicznie, faktycznie. Perkusista-lider wraz z zespołem (w tym również gościnnie Atom String Quartet) bezlitośnie rozprawia się z synthpopowym hymnem, ale mnie nie przekonuje (o powody nie pytajcie, proszę). Oczywiście uwagę skupia przepych aranżacji, który rozciąga się na całokształt wydawnictwa. Miejscami ta wyrazistość męczy, a w przypadku kompozycji nieautorskich (wspomianych znanych melodii) szczególnie. Słuchając ich, mam poczucie, że znacznie łatwiej byłoby stworzyć zupełnie własne utwory, zamiast posiłkować się przenicowanymi aranżersko hitami. I faktycznie w mojej ocenie te oryginalne utwory zawarte na krążku, wypadają najbardziej przekonująco.

Jakkolwiek całości nie w sposób odmówić poczucia humoru i śmiałych pomysłów aranżerskich, nie można też pozostać obojętnym na obecność znamienitych gości, takich jak saksofonista Bill Evans, to jednak chaos na tej płycie jest dla mnie zbyt wielki. Wiadomo, takie eksperymenty z defnicji przełamują schematy, bywają też w pogoni za kreatywnością i niebanalnością karkołomne, ale przenikanie się gatunków, niecodzienne mariaże dźwięków czy różnego rodzaju arytmie należałoby zmyślnie miarkować. A zatem... wracam do Hunting High & Low.

Autor Wojciech Sobczak-Wojeński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO