Płyty Recenzja

Beryllium – Umbra

Obrazek tytułowy

(Kariatyda, 2024)

„Wszyscy mamy cienie, z którymi musimy się zmierzyć i które mogą doprowadzić nas do głębokiej ciemności, ale są też takie, które służą jako ucieczkai schronienie”, czytamy w opisie debiutanckiego albumu formacji Beryllium Umbra. Skrywający się pod tym szyldemMichał Górczyński (klarnet kontrabasowy, elektronika) i Andrzej Izdebski (syntezatory, gitara elektryczna, elektronika) postanowili eksplorować najciemniejsze zakątki swoich muzycznych fascynacji, ukazując oblicze zgoła odmienne niż to kreowane w dotychczasowych formacjach.

„Umbra” w języku łacińskim oznacza „cień”, w astronomii natomiast „cień całkowity”, czyli wewnętrzny cień Ziemi obserwowany na powierzchni Księżyca w momencie jego zaćmienia. Wizja „najciemniejszego miejsca” to dla artystów dwa sprzeczne skojarzenia. Z jednej strony przepełniona strachem przestrzeń dyskomfortu, z drugiej – potencjalne schronienie przed spojrzeniem innych. „Dychotomiczna tajemnica” – tak określił to Izdebski na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia. Subiektywność percepcji owej przestrzeni rzutuje na odbiór nagranej przez duet płyty. Minimalistyczna, wiedziona drone’ami muzyka, zanurzona jest w ciemnych barwach, przesyconych elektroniką, raz po raz zmiękczaną analogowym brzmieniem. Na pewno zaskoczeniem jest tu gra Górczyńskiego, który charakterystyczny dźwięk klarnetu kontrabasowego przetwarza przez elektroniczne przyrządy, ukazując ten instrument w zupełnie nowym wydaniu. Każdy utwór kreuje rozpalające wyobraźnię, odrealnione światy. Materiał z założenia nie opisuje niczego konkretnego, pozbawiony jest zdefiniowanego rytmu czy melodyki, pozostawiając odbiór subiektywnej ocenie słuchacza.

Dotychczas wspominałem o Beryllium jako duecie, co w materii muzycznej jest jak najbardziej właściwe. Umbra jest jednak projektem, który wykracza poza sferę dźwięku, wyrażając się także poprzez obraz. Izdebski od początku myślał o produkcji szeroko, zakładając obecność podczas występów na żywo wizualizacji, których stworzenie powierzył Dawidowi Grzelakowi. Idea wykorzystywanych sekwencji odpowiada granejmuzyce – nawet jeśli wyraźnie czuje się cyfrowość przekazu, to ma on organiczny charakter, pulsujący rytmem abstrakcyjnej natury. Obraz również skupia się na ukazaniu tajemnicy, rodzi pytania, nie udzielając konkretnych odpowiedzi.

Jestem pełen podziwu dla artystów unikających zatrzymywania się w strefach komfortu, nawet wtedy, gdy owocują one znakomitymi realizacjami. Z całą pewnością dotyczy to Górczyńskiego i Izdebskiego, którzy udowadniają, jak wartościowe mogą być odległe od codziennej pracy eksperymenty. Umbra nie jest przy tym wyłącznie warsztatową zabawą dwóch doświadczonych muzyków. To niezwykle intrygujący projekt, który pełnię potencjału ukazuje podczas występów na żywo, te bowiem, poza wspomnianą sferą wizualną, najlepiej oddają potencjał ich pozornie zdefiniowanych instrumentów.

Jakub Krukowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO