Wielu uważa, że nie powinno się już nagrywać płyt z muzyką świąteczną. Z pewnością w tej nieco zamkniętej formule, szczególnie wśród wokalistek i wokalistów nagrane zostało już właściwie wszystko. Płyty ze świąteczną muzyką instrumentalną nie powstają tak często. Być może ma to związek z tradycją rodzinnego śpiewania tradycyjnych świątecznych piosenek – potencjalni klienci lubią sobie zanucić razem z ulubioną artystką…
Dobrym sprawdzianem jakości takiej muzyki jest jej przydatność w nieco cieplejszych miesiącach. Nawet jeśli od czasu do czasu, z reguły w jasno określonych miejscach pojawiają się dzwoneczki, skrzypienie śniegu, czy odgłosy kopyt reniferów, to jeśli całości da się wysłuchać latem, niechybnie oznacza to najwyższą możliwą jakość. Tak jest właśnie z płytą Carli Bley i Steve Swallowa. Album ukazał się w 2009 roku, więc miałem już kilka okazji wypróbowania go latem i zapewniam, że sprawdza się doskonale.
Mam wrażenie, że jest jedną z niewielu artystek, która nagrała świąteczną płytę nie podejmując żadnych artystycznych kompromisów. Nie szukając możliwości sprzedaży płyt słuchaczom, którzy po jej „zwyczajną” płytę nie sięgną, bo to przecież jazz. Nie ulegając sugestiom producentów, którzy chcą wytworzyć album, z którego przynajmniej kilka utworów będą mogli potem sprzedawać na niezliczone okazjonalne składanki w rodzaju „Christmas Smooth Jazz For Lovers” i takie tam… Nie spełniała też dziecięcego marzenia zebrania trzech rzędów szkolnej orkiestry smyczkowej i nagrania z możliwie największym składem – w myśl zasady – im więcej smyczków tym lepiej.
Repertuar płyty to w połowie znane świąteczne przeboje w rodzaju nieśmiertelnego „Jingle Bell”, czy „God Rest Ye Merry Gentlemen”, trochę mniej znanych, choć bez wątpienia świątecznych utworów, a także kompozycje własne Carli Bley, w tym mający już niemal pół wieku „Jesus Maria” napisany dla Jimmy’ego Giuffre.
Carla Bley jest jednym z najwybitniejszych aranżerów współczesnej amerykańskiej muzyki, nie tylko jazzowej. Pod jej opieką nawet nieśmiertelny „Jingle Bells” nabiera nowego blasku i niezwykłej elegancji, co jest również zasługą niezbyt znanego niemieckiego zespołu muzyków grających na instrumentach dętych – The Partyka Brass Quintet.
W 2008 roku po nagraniu tego albumu muzycy odbyli wspólnie europejską, przedświąteczną trasę. Dwa utwory z jednego z koncertów wraz z aplauzem zachwyconej publiczności uzupełniły wydany krótko po świętach album, będący mieszanką jazzowych inspiracji, amerykańskich popularnych melodii, wielu słuchaczom znanych głównie z grudniowych zakupów w centrach handlowych i europejskiej elegancji sal koncertowych, w których muzyki słucha się w nabożnym skupieniu. Czy można to wszystko pogodzić i stworzyć spójny muzycznie i zdatny do całorocznego słuchania album – to potrafi chyba tylko kilku ludzi na świecie, w tym z pewnością Carla Bley.
Jeśli nie zdążycie znaleźć tego albumu w sklepie przed świętami, nie czekajcie kolejnych 12 miesięcy, możecie spokojnie kupić go sobie w styczniu, a nawet w czerwcu i będzie brzmiał równie pięknie. To nie jest świąteczna ciekawostka, a wybitny, wymykający się jakimkolwiek klasyfikacjom gatunkowym album.
I jeszcze jedno -Wesołych, takich o jakich cały rok marzyliście świąt i Nowego Roku lepszego od poprzedniego…
RadioJAZZ.FM poleca!
Rafał Garszczyński
Rafal[malpa]radiojazz.fm
- O Tannenbaum
- Away In A Manger
- The Christmas Song
- Ring Christmas Bells
- God Rest Ye Merry Gentlemen (Part One)
- God Rest Ye Merry Gentlemen (Part Two)
- It Came Upon The Midnight Clear
- Hell's Bells
- Jesus Maria
- Jingle Bells
- O Holy Night
- Joy To The World
Carla Bley, Steve Swallow, The Partyka Brass Quintet – Carla's Christmas Carols
Format: CD, Wytwórnia: Watt Works / ECM, Numer: WATT/35 2712413
Carla Bley – p, celeste, Steve Swallow – b, chimes, The Partyka Brass Quintet: Tobias Weidinger – tp, flug, Axel Schlosser – tp, flug, chimes, Christine Chapman – horns, Adrian Mears – tromb, Ed Partyka – b tromb, tuba.