Książki Recenzja

Magdalena Grzebałkowska — Komeda. Osobiste życie jazzu.

Obrazek tytułowy

Wydawnictwo Znak, 2018

Wydawałoby się, że o Krzysztofie Komedzie napisano już wszystko. Czy można by, więc spodziewać się znalezienia jakichkolwiek nieodkrytych dotąd szczegółów? Informacji, które zaciekawią i wniosą coś nowego do portretu Komedy? Wydawnictwo Znak zaproponowało zmierzenie się z tym wyzwaniem Magdalenie Grzebałkowskiej. Autorce – między innymi – znakomitej biografii „Beksińscy. Portret podwójny”, z uznaniem przyjętej i przez czytelników i przez krytykę.

Trudno nie zauważyć, że dotychczasowy wspomnieniowy przekaz o Komedzie zdominowany był narracją pochodzącą od Zofii Komedowej-Trzcińskiej. Ze zrozumiałych powodów bardzo subiektywną, emocjonalną, osobistą. Potrzeba było chłodnego oka, aby okazało się, że historię tą można uzupełnić, (pośrednio) skomentować. Przede wszystkim jednak, reporterskie spojrzenie – odcinające emocje, ale przecież mimo tego nie bezduszne – pozwoliło odmalować zupełnie inny, pełniejszy obraz znakomitego artysty. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że obraz bliższy prawdzie.

Brakowało dotąd opowieści o dzieciństwie Komedy. Teraz cały ten fragment życiorysu wraz z pokazaniem rodzinnych relacji, doczekał się omówienia. Dużo jest także informacji o Komedzie – człowieku, jego pozamuzycznych fascynacjach, choćby motoryzacyjnych. Wreszcie znalazło się miejsce na spojrzenie z boku na związek Krzysztofa i Zofii. Dotąd, jak już wspomniałem, z przyczyn oczywistych opisany mocno subiektywnie. Znakomitym pomysłem było pokazanie, na tle życiorysu Komedy tego, co działo się w polskim jazzie w czasach jego muzycznej aktywności. Stąd zresztą podtytuł książki „Osobiste życie jazzu”.

Zupełnie nie zaburzyło to opowieści o samym Komedzie. Nie okazało się zbyt odległą dygresją. Co więcej, dało szersze spojrzenie zarówno na biografię Komedy, jak i na historię polskiego jazzu. Walorem dodatkowym było odkrycie przez Magdalenę Grzebałkowską materiałów dotyczących pierwszych sopockich festiwali jazzowych, spoczywających gdzieś w archiwach z opisem sugerującym zupełnie inną zawartość. Wstrząsnął mną także niepozorny zabieg zatytułowania części rozdziałów liczbami, dobranymi w niejasny – na pierwszy rzut oka – sposób. Uświadomienie sobie, że stanowią one swoiste odliczanie, skracające czasową perspektywę opowieści, daje efekt porażający.

Czy należy oczekiwać skandalu po publikacji? Nie sądzę, bo choć autorka napisała o wielu sprawach dotąd przemilczanych, to taniej sensacji udało się jej uniknąć. Od zabrania głosu nikt się nie wymigiwał. Miałem nawet czasem wrażenie ze rozmowy te były świetnym pretekstem do zrzucenia ciężaru zatrzymanych w sumieniu zdarzeń. To był chyba ostatni moment na napisanie takiej książki. Świadków tamtych czasów powoli zaczyna brakować. Całkiem niedawno zmarł Jerzy Milian, którego wypowiedzi w biografii się znajdują. Z Januszem Muniakiem, Magdalenie Grzebałkowskiej już nie udało się porozmawiać. Muszę przyznać, że nawet biorąc pod uwagę renomę autorki, nie spodziewałem się niczego intrygującego. I srodze się pomyliłem. Powstała książka niezwykle fascynująca. Znakomita, rzeczywiście osobista, opowieść o samym Komedzie, ale także o wszystkim tym, co go otaczało i stanowiło sens jego artystycznego istnienia.

Autor: Krzysztof Komorek - Donos kulturalny

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO