Kanon Jazzu

Jimmy Smith – „Standards”

Obrazek tytułowy

Jimmy Smith gościł już w naszym Kanonie Jazzu ze swoją płytą „Christmas Cookin’”, to była jednak specjalna, świąteczna okazja. Sam lider nie ma na swoim koncie jednego, reprezentatywnego albumu, który byłby jego najważniejszym dziełem. Jego dorobek, poczynając od debiutu w latach pięćdziesiątych – albumu „A New Sound, A New Star – Jimmy Smith At The Organ”, który w pierwotnych wydaniach został podzielony na 3 odrębne albumy, można podzielić na 3 najważniejsze grupy. Pierwsza – to nagrania, zarówno dla Blue Note, jak i dla Verve (tych akurat jest tu mniej), z początków kariery w klasycznych organowych triach z gitarą, ewentualnie w składach uzupełnionych o saksofonistę -często bywał to Stanley Turrentine. Te klasyczne składy - organy Hammonda, gitara i perkusja – to gatunek, którego Jimmy Smith był współtwórcą. To również moja ulubiona część jego dyskografii.
Druga – to nagrania – w większości dla Verve z dużą orkiestrą – te najlepsze z udziałem zespołu dowodzonego przez Oliviera Nelsona. Na tych płytach często repertuar jest przypadkowy, a sam lider zdaje się być przez większość swojej kariery rozdarty między jazzowym mainstreamem, bardziej młodzieżowym i komercyjnym bluesem, a repertuarem, o którym zapewne tuż po nagraniu chciałby zapomnieć.
Trzecia – to nagrania z lat osiemdziesiątych i późniejsze. Tu bywało bardzo różnie. Duety z Joey DeFrancesco są bardzo dobre. Płyty w rodzaju „Dot Com Blues”, mimo imponującego składu są, po chwili zastanowienia, jak wielkiego muzyka nie urazić napiszę, że „nieco słabsze”.
Tak więc jako pierwszą, ale zapewne nie ostatnią pozycję z dyskografii Jimny Smitha do Kanonu Jazzu wprowadzimy płytę „Standards”. Ten album, zgodnie z nazwą wypełniony jest jazzowymi standardami, zagranymi w hammondowym trio z gitarą i perkusją. Na gitarze gra Kenny Burrell, to obok Wesa Montgomery najlepszy gitarzysta, z którym przyszło Jimmy Smithowi grać.
Ten album mógłby zresztą należeć równie dobrze do dyskografii Kenny Burrella. Obaj muzycy wydają się być tu równoważnymi partnerami. To również jeden z bardziej refleksyjnych i z pozoru mało przebojowych albumów Jimmy Smitha, jednocześnie jednak jeden z tych, który wydaje się nie być, jak to często w wypadku płyt naszego bohatera bywało, luźnym zlepkiem przypadkowych przebojowych kompozycji. To album, którego słucha się nie jak zbioru przebojów, ale jak spójnej i przemyślanej, wyciszonej i spokojnej, pięknie zagranej muzyki. Ten wolniejszy nieco rytm pozwala skupić się na pięknym brzmieniu instrumentu, który w muzyce jazzowej spopularyzował właśnie Jimmy Smith, pozostając do dziś dla wielu najważniejszym muzykiem grającym na organach Hammonda.

RadioJAZZ.FM poleca!
Rafał Garszczyński
Rafal[malpa]radiojazz.fm

  1. Little Girl Blue
  2. Bye Bye Blackbird
  3. I'm Just A Lucky So And So
  4. Ruby
  5. September Song
  6. I Didn't Know What Time It Was
  7. Memories Of You
  8. But Beautiful
  9. Mood Indigo
  10. While We're Young
  11. It Might As Well Be Spring
  12. The Last Dance

    Jimmy Smith

    Standards

    Format: CD

    Wytwórnia: Blue Note

    Numer: 724382128229

    Jimmy Smith – hamm,

    Kenny Burrell – g,

    Donald Bailey – dr.

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO