Felieton Słowo

Muzyka & poezja: Gwiazdy

Obrazek tytułowy

Gabriela Kurylewicz – Frodo na swojej gwieździe w kosmosie, olej na desce, 2024, fot. Piwnica Artystyczna Kurylewiczów

Na niebie są gwiazdy, planety, satelity i trochę śmieci też. Platon uważał, że po śmierci dusza człowieka wraca na swoją gwiazdę. Prawdopodobnie nie dusza każdego człowieka, tylko dusza człowieka dobrego, który ukochał mądrość. Człowiek dobry to nie tyle twórca dobra, co człowiek z dobrem zaprzyjaźniony. Gdyż tylko przyjaźń z dobrem duchowym może człowiekowi umożliwić tworzenie dobra – rzeczy dobrych i pięknych.Rzeczy dobre i piękne to przede wszystkim myśli, które są odkrywane i przekazywane za pośrednictwem słów, dźwięków i obrazów.

Platon pojmował myśli bardzo szeroko – myśli to rozważania, postanowienia, zastanowienia, a czasem mniemania i uczucia, ale wyłącznie te prawdziwe. Miarą prawdziwości mniemań i uczuć jest ich związek z rzeczywistością – materialną zapewne też, choć przede wszystkim z rzeczywistością duchową. Najważniejszą cechą myśli jest ich ruchliwość. Znamienne, że myśl pusta, bezmyślna jest skazana na ruch skończony. A myśl niosąca treść, myśl myśląca jest zdolna do ruchu, który może być nieskończony, doskonały.

Platon wyżej cenił dźwięki od obrazów, zwłaszcza dlatego, że obrazy są skonkretyzowane materialnie i przez to do materii uwiązane, tymczasem dźwięki mogą być od materii wolne i osiągać mogą poziom bytów matematycznych i jeszcze wyżej – duchowych. Pamiętajmy jednak, że przekroczenie materialności nie oznacza odrealnienia. Przeciwnie, im bardziej duchowy byt, tym więcej ma w sobie rzeczywistości. Zatem wyższością muzyki nad malarstwem byłoby to, że muzyka jest bardziej duchowa, a malarstwo, przepraszam, bardziej materialne.

Ciekawe jednak, dlaczego Platon, gdy wytoczyć musi najcięższe i najpewniejsze argumenty, przytacza obrazy, obrazy, które sam tworzy słowami swoich mitów. Zauważmy, że obrazy są argumentami specjalnie tworzonymi dla ludzi, z uwagi na ludzką specyfikę percepcyjną, jak ujmuje to Platon – Sokrates postanawia „mówić obrazami z uwagi na ludzką kulturę umysłową i jej brak”. Ta „kultura umysłowa” to w języku greckich, oryginalnych tekstów Platona paideia – wykształcenie i mousike – kultura duchowa i uprawa twórczości oparta na dźwiękach, słowach i pojęciach.

W estetyce metafizycznej nie ma konfliktu między muzyką i malarstwem, gdyż jedna i druga dziedzina służy poezji (czyli twórczości opartej na logoi – słowach i myślach) i kontemplacji prawdziwej rzeczywistości dzieł i idei. Konflikt tych dziedzin jest natomiast historyczną i wciąż powtarzającą się i niezwykle uporczywą przypadłością ludzi niezainteresowanych prawdą, ludzi zdezorientowanych lub wytrąconych z naturalnego pragnienia i satysfakcji z poznawania prawdy. Konflikt ten, tak niezgodny z samą naturą rzeczy, jest wyłącznie skutkiem ludzkiej bezmyślności i braku empatii.

Mimo że nie wolno i nie warto negować naturalnej współzależności i zgodności dziedzin sztuki, które prowadzą do prawdziwego poznania piękna i dobra, dzieje się tak, że ludzka aktywność intelektualna i artystyczna zdecydowanie lekceważy to naturalne duchowe prawo. Być może uruchomiony rozwój przemysłu i wyścig technologii, i masowość ludzkich społeczeństw, są winne temu, że ludzie teraz bardziej niż kiedyś boją się kultury kontemplacji prawdy – a przez to tracą całą wielowymiarowość myśli i rzeczywistości, tracą cały smak życia. A życie przecież nie jest ani rzeczą masową, ani technologiczną, ani przemysłową – tylko wyłącznie rzeczą jednostkową, artystyczną i samodzielnie tworzoną, jak najtrwalszą i doskonalszą, i jak najpiękniejszą.

Być może pesymistów, zmęczonych bez reszty realiami empirycznymi, nie przekonam, ale przynajmniej może zastanowię, że tylko jednostkowość, szczegółowość, autentyczność i niemechaniczność logicznego myślenia i czucia może uratować prawdziwe ludzkie życie i prawdziwą sztukę. A myślenie takie i czucie są możliwe w przestrzeni przyrody lub przestrzeni maksymalnie bliskiej przyrodzie, w której możliwie naturalna akustyka jest wsparta możliwie naturalną widocznością. Kto zapomniał o możliwości takiej przestrzeni, niech ją spróbuje odnaleźć w architekturze dawnej, w której dobrze słychać i dobrze widać myśli, słowa, harmonię, rytm i czas. Tylko tą drogą człowiek przypomni sobie, że dobrze, gdy ściana oddycha, dobrze, że deski są żywe, nie zamordowane lakierem, dobrze, że jest obecne dzienne światło, cień i światłocień, i wspaniale, gdy nasze miejsce otaczają stare, mądre drzewa, a ciągnące się między drzewami ścieżki prowadzą do okolic i krain, do których ogromnie warto chodzić na spacer, by móc odetchnąć i uporządkować myśli tak potrzebne do poznawania prawdy, piękna i dobrai dzielenia się nimi.

Po śmierci dusza stworzenia wraca na swoją gwiazdę, dusza każdego stworzenia dobrego i muzykalnego. Moi Rodzice, Wanda Warska i Andrzej Kurylewicz, nazywani, pewno słusznie, już gwiazdami tu, mieszkają teraz na dwóch gwiazdach kosmicznych, osobnych, jednak blisko siebie, jestem o tym przekonana. Są tam na niebie również prawdziwe gwiazdy naszych wiernych psów. I jest jeszcze sporo gwiazd wszystkich stworzeń dobrych, bo dobro prawdziwe, Szanowni Pesymiści, nie ginie.


SPÓJRZ W NIEBO

Jest tyle wciąż na niebie gwiazd,

które nie są oszukane.

I są jeszcze dobrzy ludzie

wśród zwykłych ludzi.

A niektórym z nich nawet

można wytłumaczyć,

że w ścianie jest madonna i pies i świat.

Ale tylko w ścianie oddychającej

i w deskach żywych,

nie zaklajstrowanych lakierem.

Chociaż do tego już trudniej przekonać

bliźnich naszych.

Nie szkodzi, spójrz w niebo.

4 V 24 / 9 II 24

Wiersz z tomu Gabrieli Kurylewicz, Karwia-świat, Fundacja Forma,Warszawa 2024, Copyright Gabriela Kurylewicz.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO