Felieton

Down the Backstreets: Pierwszy „internetowy” klasyk

Obrazek tytułowy

The Foreign Exchange – Connected, BBE, 2004

Okazje do przypomnienia sobie pierwszego albumu grupy The Foreign Exchange są co najmniej dwie. Po pierwsze, Phonte – wokalna część duetu, po dziewięciu latach wydał album z Rapperem Big Poohem jako Little Brother. A Little Brother to bardzo istotny dla gatunku zespół, więc jest to niemałe wydarzenie w środowisku. Po drugie, w tym roku, dokładnie 24 sierpnia, od wydania Connected minęło okrągłe 15 lat! A ponieważ ten album starzeje się jak wino i urósł przez ten czas do miana klasyka gatunku – przypomnijmy sobie, jak to z nim było.

The Foreign Exchange to projekt utworzony przez amerykańskiego rapera Phonte oraz holenderskiego producenta Nicolaya. Panowie nawiązali kontakt przez Okayplayer – jedną z największych i najważniejszych społeczności internetowych (na marginesie: założoną przez Questlove’a z The Roots). Legenda głosi, że Phonte i Nicolay ani razu nie spotkali się twarzą w twarz podczas tworzenia albumu. Connected to zatem pierwszy klasyk nagrany przez internet. A jeśli nie pierwszy, to na pewno taki, dzięki któremu artyści zaczęli patrzeć o wiele łaskawszym okiem na tworzenie w podobny sposób.

W porównaniu z albumami Little Brother, Phonte zanurza się jednak o wiele głębiej w śpiew, nie zapominając oczywiście o jakościowym rapowaniu. Aksamitne podkłady Nicolaya skusiły go do eksperymentów – czy to nieśmiałego harmonizowania, czy całkowitego porzucenia rapowych kajdanów i pełnoprawnego śpiewu. Umiejętności te rozwijał przez kolejne lata i nawet nagrywał albumy, gdzie nie rapował wcale, ale już na Connected brzmiał świetnie. I generalnie, drodzy Czytelnicy, jeśli zobaczycie imię Phonte przypisane do jakiegokolwiek projektu muzycznego – możecie włączać w ciemno. To solidna marka.

Nie dziwię się, że to właśnie bity wyprodukowane przez Nicolaya skłoniły Phonte’a do odkrywania różnych możliwości swojego głosu. Wypełnione są neo soulem, smaczku dodają też elementy R&B, elektroniki i jazzu. Różnią się od siebie nastrojem i tempem, ale za każdym razem trzymają się elegancji, delikatności i subtelności. Słyszałem kiedyś zarzuty, że są do siebie dość podobne i mogą zlać się w całość, ale jeśli przy trzykrotnym przesłuchaniu pod rząd nie męczą, to nie widzę problemu.

Connected było nietypowym (jak na 2004 rok) początkiem historii, kontynuowanej jeszcze na czterech albumach studyjnych i jednym live. Album poszerzył grono słuchaczy Nicolaya, oraz zakres zainteresowań twórczych Phonte’a. Jest jedną z najważniejszych płyt rapowych spoza głównego nurtu ostatnich dwóch dekad i po 15 latach nadal brzmi świeżo. Warto włączyć w słoneczne, choć jesienne dni, by poczuć słodycz i urok amerykańsko-holenderskiej współpracy.


Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 10/2019

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO