Felieton Słowo

Down the Backstreets: Piękno w rynsztoku

Obrazek tytułowy

Boldy James & Sterling Toles – Manger on McNichols

Sector 7-G Recordings, 2020

Czas najwyższy napisać o Boldym Jamesie. Raperze, który przebijał się do świadomości słuchaczy bardzo długo, a gdy już się skutecznie przebił – zdominował głośniki większości miłośników hip-hopu. Seria albumów rozpoczęta wydanym w lutym 2020 roku The Price of Tea in China to jeden z najwspanialszych hip-hopowych katalogów XXI wieku. A kilka miesięcy po tej płycie dostaliśmy prawie archiwalne cudeńko – efekt wieloletniej pracy i album, który w przyszłości będzie klasykiem gatunku. Gwarantuję.

Manger on McNichols to zapis stanu umysłu Boldy’ego Jamesa właśnie z czasów nieudanych prób zmiany zawodu z handlarza narkotyków na rapera. Czasów pełnego zaangażowania w działalność przestępczą. Album powstawał w sumie 11 lat – od 2007 do 2018 roku, a ukazał się w lipcu 2020. Zwrotki zostały nagrane między 2007 a 2010 rokiem na prostych, boombapowych podkładach. Następnie, przez dekadę (!), Sterling Toles stopniowo zastępował sample i wzbogacał bity „żywymi” instrumentami. Wyjątkiem są dwa utwory dograne w ostatnim czasie – artyści nie zdradzili jednak ich tytułów, a identyfikacja wcale nie jest taka oczywista. Toles wskazał, że to jeden z atutów Boldy’ego – jest autentyczny, taki sam od początku, nie używa modnych słów ani popularnych w danym momencie chwytów wokalnych.

Teksty Boldy’ego Jamesa w latach nagrywania Manger on McNichols nie były jeszcze tak bogato ubarwione jak te, które znamy z ostatnich albumów z Alchemistem (a jeśli nie znamy, to gorąco polecam zapoznanie się). Rzuca on jednak na kolana szczerą surowością, emocjami, przeżyciami. Umiejętnie używa pauz, dających słuchaczom wytchnienie i czas na przetworzenie słów, a Sterlingowi Tolesowi miejsce na zabawę muzyką. Już na wejściu dostajemy w pysk łamiącymi serce wersami o próbach znalezienia pracy po wyjściu z więzienia i kłamaniu na formularzach personalnych w procesach rekrutacyjnych. A dalej jest tylko bardziej gorzko. Boldy opowiada o śmierci rodziców i przyjaciół, uczuciach związanych ze sprzedażą heroiny, utracie nienarodzonych bliźniąt, odsiadce, najmroczniejszych myślach, instynktownym ukrywaniu emocji – również na wolności, co okrutnie odbija się na relacjach z najbliższymi.

Manger on McNichols, z wyjątkiem dosłownie pojedynczych wersów o pieniądzach, jest kompletnym zaprzeczeniem gloryfikacji przemocy i ulicznego życia. Tu nie ma „królów ulicy” – wszyscy przegrywają i marnują życie. Wprost, od samego początku, Boldy daje do zrozumienia, że kariera w dilerce była dla niego chwytaniem się brzytwy i ma świadomość, jak takie historie się na ogół kończą. Prostota używanych słów i środków lirycznych wzmacnia przekaz i poczucie autentyczności, które, pomimo bogactwa muzycznego, jest największym atutem albumu.

Sterling Toles jest twórczą duszą i osobistością w Detroit: beatmaker, producent, muzyk, artysta wizualny... Na Manger on McNichols przyjął za cel upiększenie brudnych i brzydkich opowieści Boldy’ego Jamesa. Skomponowanie takiego albumu, który po usunięciu rapowych wokali byłby idealnym źródłem sampli dla innych producentów. A ponieważ rap Boldy’ego nie jest gęsty, dostał wiele miejsca do komponowania, dogrywania, kombinowania z kolejnymi instrumentami i muzykami. Skorzystał z niego bardzo obficie i wypełnił utwory dźwiękami po brzegi. Jak mówił w wywiadzie dla Passionweiss: „Chciałem, żeby muzyka była nieprzewidywalna – jak życie, które prowadzimy. W tym mieście jest wiele warstw i gęstości. Chciałem, aby muzyka brzmiała jak żywa konstrukcja społeczna, w której żyjemy. Jeśli Boldy jest rybą w akwarium, to muzyka miała być wodą”.

Bębny, gitary, dęciaki, wibrafony, klawisze, wysamplowane wywiady i wypowiedzi... Czasem nawarstwienie dźwięków i instrumentów przybiera formę wręcz chaotyczną – ale to dobrze. Wtedy słuchacz jeszcze lepiej może poczuć paranoiczną, wrogą atmosferę życia w Detroit, o której tak świetnie mówi Boldy James. Proces twórczy nie ograniczał się do zawodowych muzyków studyjnych: na albumie udziela się cała gama artystów – od debiutantów wokalnych (w tym epizod małoletniej Dej Loaf – obecnie bardzo znanej raperki) i instrumentalnych, po członków zespołu George’a Clintona! Również to czyni Manger on McNichols tak zaskakującym, różnorodnym, organicznym i na wskroś emocjonalnym arcydziełem.

Nie wszyscy muzycy są wirtuozami, a Boldy James nie jest językowym akrobatą. Ale mało który album „czuje się” tak mocno jak Manger on McNichols. „Nie każdy handlował narkotykami, ale każdy rozumie życie: frustrację, żal, wyrzuty sumienia” – tak Sterling Toles opisywał zawartość liryczną albumu. Ja nie znajdę lepszych słów, więc stawiam kropkę.

Adam Tkaczyk

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO