DJ Premier – New York Reality Check 101
(Payday, 1997)
DJ Premier to instytucja. Nie ma dyskusji o najlepszych producentach w historii hip-hopu bez jego ksywki, nie ma rankingu najlepszych utworów bez jego bitów. Najkrócej: nie ma kultury hip-hopowej bez niego. Oprócz jego wszystkich talentów i przymiotów – DJ Premier jest ogromnym fanem rapu. Oczywiście słychać to w jego brzmieniu, ale przede wszystkim widać na liście jego produkcji. Nigdy nie miał oporów, by współpracować z nieznanymi raperami, jeśli podobał mu się ich styl. Zawsze trzymał ucho blisko ulic, pilnując pulsu i nie pozwalając, by jakikolwiek podziemny talent przemknął bez zauważenia. W roku 1997, rok przed najlepszym albumem jego flagowego zespołu Gang Starr – Moment of Truth, wytwórnia Payday wydała DJ-ski mix Premiera zatytułowany New York Reality Check 101. Co znamienne – Preemo nie wyprodukował na tę składankę ani jednego utworu, odegrał rolę selektora, ułożył w set i dograł skrecze.
Album brzmi dokładnie tak, jak wygląda okładka (którą absolutnie uwielbiam) – to jest zestaw jointów, który dudni nocą w tunelach metra, zbasowany, zamglony, tu i ówdzie przerywany dźwiękami awantur, przejeżdżającego pociągu, ambulansu lub radiowozu. Premier zebrał twórców doskonale znanych fanom nowojorskiego rapu, ale w większości anonimowych dla słuchaczy muzyki głównego nurtu. El-P z Company Flow jest obecnie częścią duetu Run the Jewels, G-Dep wydał cztery lata później album w fabryce hitów: Bad Boy Records – i to w sumie tyle. Oczywiście J-Live ma na koncie klasyczne albumy, Ed O.G. to żywa legenda sceny bostońskiej, gościnnych występów udzielają Pharoahe Monch i O.C., a MC pokroju Godfathera Dona czy grupy Brainsick Mob i Shadez of Brooklyn przewijają się na rapowych albumach po dziś dzień, ale trudno oczekiwać, by kojarzyli ich słuchacze czerpiący wiedzę ze stacji radiowych lub algorytmowych playlist na serwisach streamingowych.
Nie jest to najwybitniejszy spośród albumów, które w niniejszym dziale prezentowałem. Wśród niepodważalnych klasyków, perfekcyjnych dzieł, wiekopomnych kamieni milowych… New York Reality Check 101 absolutnie nie wytrzymuje porównania z większością z nich. To bardzo surowy album, który może okazać się zbyt radykalnie hip-hopowy dla osób szukających muzyki w „niedzielnej” skali akceptowalności. Zwracam jednak na niego uwagę, ponieważ jest przepięknym listem miłosnym do kultury hip-hopowej. To, co napisałem we wstępie: DJ Premier jest tutaj przede wszystkim ogromnym fanem, dzielącym się swoimi muzycznymi znaleziskami z resztą świata. To nadal świetny album, przynoszący wiele radości, a 8 Steps to Perfection Company Flow spokojnie można nazwać utworem klasycznym. Tym niemniej nie należy podchodzić do New York Reality Check 101 jak do skończonego muzycznego arcydzieła i oczekiwać wszechogarniającego zachwytu przed wciśnięciem „play” – szczególnie jeśli nigdy nie było się fanem rapu z konkretnego okresu. Ten album to przede wszystkim atmosfera bezwzględnych nowojorskich ulic połowy lat 90. Kocham takie płyty i zachęcam do wskoczenia na główkę w dźwięki New York Reality Check 101. Kto wie, może będzie to metamorficzne przeżycie i godzinę później będziecie bombić tunele warszawskiego metra?
Adam Tkaczyk