Kanon Jazzu

Miles Davis - In Person: Friday And Saturday Nights At The Blackhawk Complete

Obrazek tytułowy

Całkiem niedawno pisząc tekst o jednym z wczesnych albumów Herbie Hancocka – „My Point Of View” opisywałem zmiany personalne, które w zespole Milesa Davisa następowały w 1963 roku. Biografowie Milesa nazywają pewne składy wielkimi, kwintety genialnymi, nadając im numery, skazując tym samym na rodzaj niewypowiedzianego potępienia owe przejściowe i tymczasowe składy, jako muzycznie mniej wartościowe, no bo przecież gdzie takiemu Hankowi Mobleyowi do klasy Johna Coltrane’a. Takie porównania sensu nie mają, a z pozoru przypadkowe konfiguracje personalne mają swoje zalety, szczególnie w przypadku zespołów Milesa Davisa.

Największą zaletą słabszych, przynajmniej na papierze składów jest to, że sam Miles musiał brać na siebie trochę więcej obowiązków, bowiem im słabsi soliści, tym więcej musi grać lider. Hank Mobley należy do tych, którzy z Milesem spędzili niewiele czasu. Ich wspólne nagrania, to jedna płyta studyjna – „Someday My Prince Will Come” i dwa zestawy nagrań koncertowych – z Carnegie Hall i z Blackhawk. Dodatkowo, w takich okresach niestabilnego składu, Miles często wracał do utworów, znanych wszystkim w tamtych czasach, stąd w repertuarze koncertów „On Green Dolphin Street”, „’Round Midnight”, czy „Walkin’”. Jeśli lubicie słuchać znanych melodii, to takie nagrania z pewnością polubicie.

Materiał znany dziś pod pełnym okładkowym tytułem „In Person: Friday And Saturday Nights At The Blackhawk Complete”, lub często nazywany w skrócie „The Complete Blackhawk”, nagrany w czasie koncertów w małym klubie w San Francisco, który w latach świetności, od 1956 do mniej więcej 1962 roku był jednym z najważniejszych klubów jazzowych w Ameryce. W naszym Kanonie jest już koncert Ahmada Jamala z tego miejsca, a w kolejce czekają nagrania Dave Brubecka i Cala Tjadera. Z pewnością jednak świat jazzu pamięta o Blackhawk głównie z powodu nagrań Milesa Davisa.

Wśród historyków trwa dyskusja o dokładnych datach nagrań, jednak to dla jakości muzyki nie ma większego znaczenia. Materiał wypełniający dziś w edycji nazywanej kompletną (to się jeszcze okaże – przed nami 60-lecie nagrań, pewnie będzie jakieś jubileuszowe wydanie) po brzegi cztery płyty kompaktowe, ukazał się pierwotnie jako dwie płyty analogowe. Był bardzo oczekiwanym, bowiem to było pierwsze oficjalne nagranie koncertowe Milesa Davisa. Dziś dostępne są wcześniejsze koncerty, nawet w obiegu oficjalnym, jednak nagrania z Blackhawk zostały wydane w 1961 roku i wtedy był to jedyny oficjalnie dostępny album koncertowy Milesa Davisa. Całość opublikowano oficjalnie po raz pierwszy w 2003 roku, choć w zasadzie materiał znany był z publikacji nieoficjalnych, jednak ich jakość nie pozwalała w zasadzie na uznanie tych bootlegów za przedstawiające jakąkolwiek muzyczną wartość. W szczególności album „Transition” omijajcie z daleka.

Nie szukajcie jakichkolwiek wersji skróconych. W wypadku tego nagrania, wersje odrzucone pierwotnie są równie dobre zarówno artystycznie, jak i technicznie. W 1961 roku podwójny album był przedsięwzięciem ryzykownym dla wytwórni, nawet w przypadku takiej gwiazdy jak Miles Davis, a o większej ilości płyt w jednym pudełku raczej nikt nie myślał.

Dzisiejsza edycja zawiera pełen zapis koncertów, bez przerw między utworami, co pozwala poczuć atmosferę wydarzenia tak doskonale, jak to możliwe po tylu latach. Brak Johna Coltrane’a, Billa Evansa i Cannonballa Adderleya dla wielu może być dyskwalifikujący. Muzycy zespołu nie byli nawet pierwszym wyborem Milesa po przebudowie składu. Wtedy nie udało mu się namówić do wspólnego grania Sonny Rollisa i Wayne Shortera, o których zabiegał. Czasy były rewolucyjne, na najmodniejszych scenach nowe kierunki wyznaczali między innymi Eric Dolphy i Ornette Coleman, a Davis mógł grać tylko swoje najbardziej ograne numery. Zebrał więc ekipę muzyków w życiowej formie i dołożył nieco własnej magii, sprawiając, że dla wszystkich członków zespołu to było jedno z najważniejszych wydarzeń w ich bogatych dyskografiach.

Nie przeszkadza mi nawet to, że podobno z winy nadużywającego alkoholu i innych substancji Paula Chambersa, sekcja gubi czasem rytm. Nie przeszkadzają mi również bardzo uproszczone introdukcje na fortepianie serwowane przez Wyntona Kelly’ego. W zamian spokój Hanka Mobleya sprawił, że Miles musiał wziąć sprawy w swoje ręce i być główną atrakcją wieczoru. To właśnie z tego powodu ten album jest genialny.

RadioJAZZ.FM poleca!
Rafał Garszczyński
Rafal[malpa]radiojazz.fm

Friday Disc 1:

  1. Oleo
  2. No Blues
  3. Bye Bye (Theme)
  4. If I Were A Bell
  5. Fran-Dance
  6. On Green Dolphin Street
  7. The Theme

Friday Disc 2:

  1. All Of You
  2. Neo
  3. I Thought About You
  4. Bye Bye Blackbird
  5. Walkin'
  6. Love, I've Found You

Saturday Disc 1:

  1. If I Were A Bell
  2. So What
  3. No Blues
  4. On Green Dolphin Street
  5. Walkin'
  6. 'Round Midnight
  7. Well You Needn't
  8. The Theme

Saturday Disc 2:

  1. Autumn Leaves
  2. Neo
  3. Two Bass Hit
  4. Bye Bye (Theme)
  5. Love, I'Ve Found You
  6. I Thought About You
  7. Someday My Prince Will Come
  8. Softly As In A Morning Sunrise

Miles Davis

In Person: Friday And Saturday Nights At The Blackhawk Complete

Format: 4CD

Wytwórnia: Columbia / Sony

Numer: 5099708710620

Miles Davis – tp,

Hank Mobley – ts,

Wynton Kelly – p,

Paul Chambers – b,

Jimmy Cobb – dr.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO