Kanon Jazzu

Guardian Angels – Miroslav Vitous with John Scofield and Kenny Kirkland

Obrazek tytułowy

Znam ludzi, którzy krzywią się na myśl o tym albumie. Ja uważam, że jest dobrym dokumentem swoich czasów, Pokazuje wartość japońskiej sceny jazzowej końcówki lat siedemdziesiątych i wielkie, czekające jeszcze wtedy na odkrycie talenty Kenny Kirklanda i Johna Scofielda. Przy okazji pozwolę sobie na przypomnienie, że jedną z pierwszych poważnych prac Kenny Kirklanda była w 1977 roku europejska trasa koncertowa z zespołem Michała Urbaniaka.

Album „Guardian Angels” powstał w 1978 roku w Tokio. To właściwie wyborny przykład ambitnego jazz rocka właściwego końcówce lat siedemdziesiątych. To raczej dźwięki bliższe jazzowej stronie czegoś, co w swoim czasie nazywano fusion. Dziś pewnie specjaliści od marketingu nazwaliby to projektem globalnym, wielokulturowym spotkaniem wzajemnie inspirujących się artystów. Wtedy to było zwyczajne spotkanie w studiu ludzi, którzy chcieli ze sobą zagrać, mieli akurat czas i ochotę. Uczestnicy nagrania zarejestrowanego w Tokio to rzeczywiście muzycy reprezentujący zdecydowanie różne muzyczne źródła inspiracji. Liderem tego dnia był czeski kontrabasista, Miroslav Vitous, postać ważna dla początków Weather Report i zespołu Jana Hammera i oczywiście, jak każdy świetny basista, uczestnik niezliczonych sesji największych postaci jazzowego świata. Do tego silna reprezentacja Ameryki w postaci Johna Scofielda, młodego wtedy muzyka, który rok wcześniej wydał swoją pierwszą płytę i miał już doświadczenia z zespołu Billy Cobhama. Drugim reprezentantem ojczyzny jazzu jest na płycie Kenny Kirkland – dla którego to z pewnością jedna z pierwszych poważnych sesji. Do tego reprezentacja gospodarzy – na perkusji zagrał George Ohtsuke, a na saksofonach Mabumi Yamaguchi.

Co wyróżnia „Guardian Angels” wśród wielu podobnych produkcji tego okresu? Można i trzeba wskazać co najmniej 3 takie unikalne cechy.

Po pierwsze – mimo użycia wielu modnych w swoich czasach brzmień elektronicznych muzyka nie brzmi plastikowo i tandetnie. To już duży plus i jednocześnie zasługa doskonałej sekcji rytmicznej, czyli dwu kolejnych cech charakterystycznych dla dzisiejszego albumu.

Druga z nich, to wyborna gra nieczęsto słyszanego w podobnej stylistyce Kenny Kirklanda, który jest odpowiedzialny za większość wspomnianych już elektronicznych brzmień. To jedno z jego pierwszych profesjonalnych nagrań studyjnych. Wszystko to, za co podziwiamy cały jego twórczy dorobek jest lepiej słyszalne, kiedy gra na akustycznym fortepianie, jednak jego elektroniczne instrumentarium wytrzymało dobrze próbę czasu.

Trzeci wyróżnik, to zupełnie zjawiskowa zważywszy okoliczności gra mało znanego japońskiego perkusisty George’a Ohtsuke. Jedyne nagrania, poza dzisiejszą płytą, jakie przypominam sobie z jego udziałem, to „Maracaibo Compone” z jednym z moich ulubionych japońskich pianistów – Masabumi Kikuchi, dzisiejszym liderem – Miroslavem Vitousem i Johnem Abercrombie.

Na specjalne wyróżnienie zasługują kompozycja tytułowa lidiera i świetna ballada autorstwa Kenny Kirklanda – „Inner Peace”. „Guardian Angels” to utwór napisany przez lidera pierwotnie na kontrabas solo, tutaj wzbogacony surrealistycznym podkładem elektronicznym, co zapowiada jego niewiele późniejsze solowe projekty dla ECM. „Inner Peace” to jeden z nielicznych na płycie fragmentów, w których Kenny Kirkland gra na akustycznym fortepianie, jakby chcąc pokazać, że dalej będzie kierował swoją muzyczną karierę raczej w stronę estetyki braci Marsalisów, niż Weather Report.

„Off To Buffalo” i „Eating It Raw” - kompozycje Johna Scofielda, w których w roli głównej występuje jego gitara i świetny rockowy puls perkusji wspomnianego już George’a Ohtsuke. Te utwory z powodzeniem mogłyby znaleźć się na wydanych o wiele później znakomitych płytach ich autora.

„Guardian Angels” pozostaje do dziś aktualna, czego nie da się napisać o wielu innych płytach fusion z lat siedemdziesiątych. Nie ma tu chwytliwych melodii, są za to świetni muzycy w dobrej formie, dobre jazzowe kompozycje i coś szczególnego, co sprawia, że tworzą zespół, mimo że w takim składzie spotkali się pewnie tylko ten jeden jedyny raz w czasie kilkudniowej sesji. Owa synergia i wzajemna inspiracja wyróżniają „Guardian Angels” spośród wielu innych teoretycznie gwiazdorskich składów.

Tego albumu raczej nie kupicie w każdym sklepie. Za współczesne wznowienia odpowiada wytwórnia Evidence. Dla wielbicieli fusion to pozycja ważna i obowiązkowa. Dla pozostałych fanów jazzu może być dobrym wstępem do dalszych poszukiwań i odkryć związanych z tą niewątpliwie ciekawą, acz mniej przebojową, za to bardziej improwizowaną stroną mieszaniny jazzu z rockiem.

RadioJAZZ.FM poleca!
Rafał Garszczyński
Rafal[malpa]radiojazz.fm

  1. His Meaning
  2. Rising
  3. Resolution
  4. Inner Peace
  5. Guardian Angels
  6. Off To Buffalo
  7. Eating It Raw
  8. Shinkansen

Miroslav Vitous with John Scofield & Kenny Kirkland – Guardian Angels

Format: CD, Wytwórnia: Evidence, Numer: 730182205527

Miroslav Vitous – b, synth, John Scofield – g, Kenny Kirkland – p, kbd, Mabumi Yamaguchi – ss, George Ohtsuke – dr.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO